#WyjdźZEgiptu i zostaw już tego cielca.


Ten złoty cielak, to jest wspaniały obraz naszych słabości, ale dla mnie w tej historii jest jeszcze coś. Taka myśl, że w momencie kiedy tracisz Boga z oczu zaczynasz robić głupoty.


Historia z tym złotym cielakiem rozciąga się dla mnie na dwóch płaszczyznach. Pierwsza to jest ta dosłowna. Czyli lud robi sobie cielaka na obraz Boga, żeby przed nimi kroczył. Dosłownie wygląda to tak:

"A lud widząc, że Mojżesz opóźnia swe zejście z góry, zebrał się wokół Aarona i powiedział do niego:
- Uczyńże dla nas Boga, który by [jako wódz] szedł przed nami. Nie wiemy bowiem, co się stało z Mojżeszem , tym mężem który nas wywiódł z ziemi egipskiej.
Wtedy Aaron powiedział do nich:
- Pozrywajcie złote kolczyki z uszu waszych żon, synów i córek i przynieście do mnie!
Wówczas cały lud pozdzierał z siebie złote kolczyki z uszu i zaniósł do Aarona. On przyjął to od nich, ukształtował dłutem i ulał z tego cielca. Wtedy oni rzekli: 
- Izraelu! Oto twój Bóg, który cię wywiódł z ziemi egipskiej"
(Księga Wyjścia 32,1- 4 )

Aaron tworzy cielca ze złota i Izraelici szykują się na święto. To jest ta pierwsza, dosłowna płaszczyzna. Teraz powinien odezwać się chór oponentów, jak ma to miejsce na tweeterze, że to przecież idealny obraz Kościoła Katolickiego, który modli się do obrazów i figur Świętych i w ogóle. To oczywiście bzdury, stworzone wyłącznie na użytek prywatnych wojenek z Kościołem, które nie wytrzymują jakiejkolwiek próby. Primo Kościół nie modli się do obrazów i figur jak do Boga (oddaje szacunek, to dwie różne rzeczy), secundo owi Święci nigdy nie byli stawiani na równi z Bogiem. Jeżeli modlę się za pośrednictwem Świętych, to nie do nich, ale z prośbą o ich wstawiennictwo. To jest diametralna różnica. Ale już nie rozpisując się...
Więc w tym dosłownym znaczeniu tu chodzi wprost o stawianie sobie kogoś, na miejscu Boga. 

Druga płaszczyzna, już nieco mniej oczywista jest ściślej związana z naszą codziennością. To jest ta płaszczyzna, którą jest nam trochę trudniej zaakceptować, bo jest związana z naszymi przyzwyczajeniami. W tej historii jest też zawarta konieczność odrzucenia wszystkiego, co oddala nas od Boga, albo, co nam go przesłania. Wiele razy się na tym łapię, że wstaję rano, zanim cokolwiek zrobię scrolluję tweetera i zanim się zorientuję, że to już może pora zrobić coś innego, to muszę się szykować do pracy. Takich przykładów można znaleźć multum i nie ma się co tu oszukiwać...

Więc mamy takie zadanie. Jutro zanim sięgniesz po telefon, weź chociaż chwilę się pomódl. Zacznij on Niego... uwierz nam. Będzie lepiej ;-)



Komentarze

nasze instagramy

@nasdwojei i @tatanasdwojei