5 rzeczy, które chciałbym powiedzieć tym, którzy mówią, że nie chcą mieć dzieci...


To nie jest tak, że zawsze jest super i nie ma słabych momentów. Jest ich pewnie więcej niż myślisz. Ale są też takie i tych jest zdecydowanie więcej, które sprawiają, że wszystkie te gorsze momenty zapominasz...

Wiem, że powody dla których- to trochę idiotycznie zabrzmi- rezygnuje się w pewnym sensie z dzieci są różne i nie mnie to oceniać. Każdy buduje swoje życie w taki sposób, w jaki chce. Czasami jednak jest tak, że powodami są jakieś dziwne przekonania, które może warto rozwiać? 
Z drugiej strony, na serio wiele obaw pryska w momencie kiedy malucha trzymasz na rękach i wszystko inne przestaje mieć wtedy znaczenie... 

Zacznijmy jednak od początku...

1. Nigdy nie mów nigdy.
Znam wiele osób, które mówiły głośno, że nie chcą mieć dzieci, bo to tylko problem, pieluchy, lekarze, kaszki i bałagan. Po co to komu. To tylko jednak strona medalu. A co jeżeli ten maluszek, jednak się pojawi?

2. Nie jest tak źle, jak myślisz
Napisałem na początku, że nie zawsze jest tak kolorowo. Bo nie jest. Są momenty gorsze i lepsze, ale jeszcze nigdy nie było tak, żebyśmy rady nie dali. W większości jest to zasługa Ani, która daje z siebie wszystko kiedy zostaje sama, a ja wychodzę do pracy. Natomiast kwestia pieluch, około porodowego i dziecięcego bałaganu jest kwestią całkowicie do przejścia. Wystarczy odrobina chęci, a siłę dają dzieciaki... kiedy je trzymasz na ręce albo kiedy widzisz ich uśmiech...

3. Mówisz, że masz za dużo obowiązków? Dołóż sobie ich więcej...
Ja jestem z natury raczej leniwy. No dobra, nie raczej, tylko z natury jestem leniwy. Ale z tym walczę i staram się robić coraz więcej. Wiem, że Ani nie przebiję bo jej ogarnianie wszystkiego w domu, jest po prostu gigantycznym wyczynem, jak dla mnie, ale też staram się na ile potrafię zawsze pomóc.Nie powiem, wymaga to jakiegoś wysiłku dla mnie, ale później jest na serio całkiem fajnie. Czasami sam jestem pod wrażeniem, kiedy od rana dam radę załatwić tyle rzeczy, ile do tej pory załatwiałem w cały dzień, albo i dwa... czyli co... więcej obowiązków sprawiło, że zacząłem więcej rzeczy ogarniać na raz. 

4. Rozwiązanie przyjdzie samo...
Często zastanawiałem się co zrobić w konkretnej sytuacji, czy damy sobie radę... i nagle się okazuje, że dzieje się coś, co jest rozwiązaniem. Czy jest to jedyna słuszna decyzja, okazuje się dopiero po jakimś czasie, ale nigdy nie jest tak źle, żeby nie było jakiegoś wyjścia. Jedni mówią o tym szczęście, inni nazywają fartem, a ja wolę mówić o Opatrzności... na serio... ja w to wierzę.

5. Okaże się, że nie wyobrażasz już sobie życia bez nich...
O, taka sytuacja. Jestem wkurzony, wymęczony i generalnie to nic się nie chce. I wtedy zastanawiam się, jaki bym był, gdyby nie oni. Ania, Antek i Miś. No i właśnie wtedy okazuje się, że ciężko mi jest sobie wyobrazić moje życie bez nich. Nie myślę, czy byłoby łatwiej, choć pewnie by było, nie myślę, co bym robił... bo po prostu jest super. Każda zmiana pieluchy, ulanie, spacer, nieprzespana noc i wizyta u lekarzy uświadamia mi, że to wszystko czyni moje życie pełnym... tyle ;-)

PS. Wykorzystałem zdjęcie które zrobiła nam Sylwia Olejniczak z Magii Obiektywu. Jeżeli podoba Ci się, to może zainteresuje Cię wpis o tej sesji ;-) Tam też dowiesz się więcej o Sylwii. Wpis niebawem ;-)

Pozdrawiam Was
Mikołaj

Komentarze

nasze instagramy

@nasdwojei i @tatanasdwojei