o nas


Cześć.

Blog nasdwojei powstał z chęci dzielenia się, bo dzielenie się jest mega fajne i daje dużo frajdy.



Skoro jesteś na tej stronie, to znaczy, że chcesz się czegoś o nas dowiedzieć. Nasza historia na dobre rozpoczęła się 6 sierpnia 2011 (no dobra, Ania mnie szturcha, że w sumie to dużo wcześniej, bo zaczęliśmy się poznawać w 2006 roku- więc w sumie to szmat czasu, a nadal się sobą nie znudziliśmy :-). Jednak dopiero pojawienie się Antka wywróciło nasze życie do góry nogami. To był właśnie ten moment, którym zaczęliśmy się dzielić. W między czasie nauczyliśmy się na serio dużo i wielu rzeczy musieliśmy doświadczyć, by brać życie dokładnie takim, jakim ono jest. Ten blog zaczął ewoluować, aż w końcu podjęliśmy decyzję, że treść się musi zmienić. Dlatego właśnie przerwa, jaka była nam potrzebna, do zauważenia niektórych rzeczy z perspektywy czasu. W między czasie pojawił się drugi urwis, co nauczyło nas jeszcze więcej. Postanowiliśmy też, że będziemy się dzielić dalej, bo na serio wierzymy, że to dzielenie ma sens i jest fajne. Wierzymy też, że dobrze spędzisz czas z nami i znajdziesz dobre treści, które pomogą Tobie, Wam w różnych momentach :-)

Ale to jest też to miejsce, w którym chciałbyś się pewnie czegoś i nas dowiedzieć :-) No i fajnie...


Ania.

Mistrzyni utrudniania Mikołajowi diety, czyli mistrzyni w robieniu tortów. 30 lat życia nauczyło ją, aby mimo wszystko cieszyć się z tego co jest. Oprócz tortów uwielbia estetykę i wkurza się na Mikołaja na permanentny bałagan, choć jak się okazuje najwięcej w tym maczają palce Antek i Michał. Największą pasją w życiu Ani są dzieci... i torty. W każdym razie... zwykle jak Mikołaj wraca z pracy, otwiera drzwi i wychodzi. Czasem bez słowa, czasem ze słowami, nie wiem kiedy wrócę, ale zawsze wraca z turbodoładowanymi siłami :-)




Mikołaj.

Sprawca całego zajścia :-) Blogujący i piszący od zawsze, bo pisanie i dzielenie się sobą jest absolutnie fantastyczne. Do niedawna 92 kilogramowy zawodnik, od niedawna 75 kilogramowy, co przyszło z niemałym trudem, ale było warto. Tata, który chociaż często popełnia błędy, zawsze stara się być najlepszym tatą, jakim tylko potrafi, bo bycie ojcem, jest najlepszą przygodą na świecie.



Antek.

Pierwszy łobuz. Łobuz, który już sporo w życiu przeszedł, ale siła i uśmiech z jakimi wszystko to znosił, zasiliły pokłady energii całej naszej rodziny. Obecnie dość skutecznie dokucza Michałowi, ale jednak widać po nich, że jeden bez drugiego byłby nieszczęśliwy. Jest największym fighterem w naszej rodzinie i daje motywację do działania każdemu z nas. Bez niego nasza rodzina byłaby zdecydowanie inna.



Michał.

Drugi łobuz, czyli młodszy brat starszego syna Ani i Mikołaja :-) Nie wiadomo tylko, który z nich jest bardziej nieogarnięty. Michał jak się okazuje często i z pełną premedytacją udaje, że nie słyszy rodziców, ale u dzieci to ponoć całkiem normalne, choć z czasem może się to pogłębiać. Boi się tylko trzech rzeczy psa; muczącej krowy i piejącego koguta. Reszta już na niego nie działa. Ma jedną tajną broń. Można być na niego wściekłym, że nikogo nie słucha, i nagle patrzy na Ciebie swoimi wielkimi oczyma. Nie ma bata, by dłużej się wkurzać...



Leon.
Nasz najmłodszy. Zawsze uśmiechnięty... i to na tyle, bo  ten jego uśmiech oddaje nam wszystko :-)



Razem to wszystko układa się w nasz świat, którym chcemy się trochę podzielić. Fajnie, że możemy to robić z Wami :-)




Mikołaj i Ania


Komentarze

nasze instagramy

@nasdwojei i @tatanasdwojei