#WyjdźZEgiptu... Bóg może być tylko dobry.



W zasadzie cała historia Mojżesza, to jednocześnie historia relacji, do której Bóg zaprasza człowieka. Wejście w tą relację, otwiera zupełnie inne perspektywy... taka  jedna wielka interakcja, która jednocześnie pokazuje, jak to wszystko działa. Pytanie, czy jesteśmy sobie w stanie sami odpowiedzieć...Okey, zapraszam Cię do wejścia w tą relację, nawet jeżeli nie zawsze będzie kolorowo...




"7 Pan mówił: Dosyć napatrzyłem się na udrękę ludu mego w Egipcie i nasłuchałem się narzekań jego na ciemięzców, znam więc jego uciemiężenie. 8 Zstąpiłem, aby go wyrwać z ręki Egiptu i wyprowadzić z tej ziemi do ziemi żyznej i przestronnej, do ziemi, która opływa w mleko i miód, na miejsce Kananejczyka, Chetyty, Amoryty, Peryzzyty, Chiwwity i Jebusyty. 9 Teraz oto doszło wołanie Izraelitów do Mnie, bo też naocznie przekonałem się o cierpieniach, jakie im zadają Egipcjanie. 10 Idź przeto teraz, oto posyłam cię do faraona, i wyprowadź mój lud, Izraelitów, z Egiptu. 11 A Mojżesz odrzekł Bogu: Kimże jestem, bym miał iść do faraona i wyprowadzić Izraelitów z Egiptu? 12 A On powiedział: Ja będę z tobą. Znakiem zaś dla ciebie, że Ja cię posłałem, będzie to, że po wyprowadzeniu tego ludu z Egiptu oddacie cześć Bogu na tej górze.
Księga Wyjścia 3; 7-12

Szczerze powiedziawszy odkryliśmy ten fragment trochę przez przypadek... może nie tyle fragment, bo czytaliśmy go pisząc wpisy kilkukrotnie, co odkryliśmy pewien kontekst. Ta historia jest jednocześnie historią Dobra. Historią, w której Bóg pokazuje, że primo jest zawsze po stronie słabszych, secundo czasem nieproszony wchodzi w relację, z której człowiek wychodzi silniejszy i tertio, że będzie z Tobą i ze mną nawet jak się wyłożymy, potykając się o własne nogi.

Na ten kontekst zwrócił naszą uwagę br. John z ekumenicznej wspólnoty Taize:

"Już sam fakt, że Bóg widzi tę niedolę i słyszy wołanie ludzi, jest cenną wskazówką prowadzącą do odkrycia Jego natury. Bóg nie jest zobowiązany do podejmowania jakichkolwiek kroków ze względu na ten ślepy krzyk, a jednak zaczyna działać- z tego prostego powodu, że jest Tym, kim jest. Jeśli możemy tutaj mówić o współpracy między Bogiem a ludźmi, to współpraca ta nie opiera się na tym, co ludzkość ma do zaoferowania- na jej zdobyczach, kulturze czy mądrości; współpraca ta zaczyna się od ludzkich ran. Spontaniczne wołanie, płynące ze znieważonej godności człowieka , dociera do uszu Boga. Właśnie to wołanie doprowadzi do dialogu, a nawet do współpracy"
Brat John z Taize "Pielgrzymować z Bogiem" wyd. W drodze

To jest absolutnie wyjątkowy kontekst. Bóg znajduje człowieka, który jest już wpisany w jego plan i wchodzi z nim w relacje po to, by miał udział w realizacji tego planu. Choć przecież wszystko mógłby zrobić samemu i po swojemu. Wchodząc w relacje i dając człowiekowi wolną wolę Bóg- choć nie wiem czy to dobre słowo- ryzykuje przecież odrzucenie. Idąc jeszcze dalej. Bóg tak bardzo chce, żeby człowiek wszedł z Nim w pełną interakcję, że zsyła swojego Syna, który staje się przecież człowiekiem z krwi i kości. Przypadek? Ależ skądże...


Kolejna rzecz. Pan Bóg wyciąga do człowieka rękę w sytuacji wydawałoby się beznadziejnej. W sytuacjach, z których generalnie nie ma po ludzku wyjścia. W przypadku historii, którą wałkujemy od kilku dobrych tygodni tych sytuacji było mnóstwo. Część z nich jest nam dosyć trudno zrozumieć, ta druga część jest z kolei bardzo klarowna.

Tak to pewnie się będzie kulać. Pytanie, którego odpowiedź, leży całkowicie po naszej stronie, to to, czy mimo wszystko chcemy z Nim iść i Jemu całkowicie zaufać, tak jak On zaufał nam już na samym początku naszej drogi... pamiętając jednocześnie, że cytując ojca Kramera "Bóg jest dobry" ;-)









Komentarze

nasze instagramy

@nasdwojei i @tatanasdwojei