W sumie, miało być o planach na ten rok, a wyszło mi o nawracaniu...


Miałem napisać o planach na ten rok, o nowych formatach, a wyszło mi znowu o nawracaniu. Ten rok rzeczywiście zaczął się dla nas dość nietypowo, ale jak na to się spojrzy z szerszej perspektywy, to widać, że to co się działo było dobre. Pisałem o nawracaniu się, kilka razy w ciągu ostatnich kilku miesięcy i ciągle odkrywam w tym miejsce dla siebie i dla nas. Ale dotarło to do mnie w pełni kilka dni temu... uderzyło ze zdwojoną mocą.





Ten blog się zmienia. W zasadzie mieliśmy milion pomysłów na niego i nadal mamy, jednak z braku czasu musieliśmy postawić na jakiś konkret. Ten blog osiadł w takiej tematyce dość konserwatywnej i w takiej też zostanie. Jednak musieliśmy coś sobie ustalić. Zostawiliśmy cztery główne myśli, dookoła których będziemy się poruszać i myślimy też o formacie youtuberskim ale zobaczmy jak i kiedy uda nam się to ogarnąć bo przy dwójce naszych urwisów czasem trudno o nowy wpis na bloga, ale powoli i systematycznie się odkopujemy.

Więc tak. Mamy cztery rzeczy na blogu, które już wystartowały.

#ŻyjNaSerio

#KościółOdŚrodka.

#WygrajMałżeństwo.

#JestTata

W zasadzie te cztery tematy i wszystkie inne, które na blogu będą się pojawiać prędzej czy później, będzie łączył pewien wspólny mianownik związany z naszą Wiarą. Z kilku prostych powodów... i tu będzie trochę pompatycznie, ale nic nie poradzę. Ostatnie tygodnie przedefiniowały u mnie i u nas w życiu naszej czwórki bardzo dużo. Jedynym określeniem, jakie udaje mi się w jakikolwiek sposób dopasować do tej całej sytuacji i wcześniejszego bałaganu, to "nawrócenie", które muszę przyznać jest takim all time work in progress. 

Te cztery tematy są mocno związane z tym, co w naszym życiu zostało najbardziej zredefiniowane.

Bo w sumie, przychodzi taki moment, że sobie uświadamiasz, że to, co najważniejsze w życiu, jest obok ciebie (i nie będę pewnie oryginalny, jak napiszę, że nie są to wcale pieniądze) i praktycznie masz to każdego dnia na wyciągnięcie ręki ;-) Ale po kolei...

Mieliśmy jakiś czas temu dość ciężki okres. Taki nazwijmy tydzień życiowych rekolekcji. Był taki jeden moment, w którym zostałem sam z Antkiem. Sam, w ciemnym szpitalnym pokoju. W całym tym bałaganie myślowym, jaki kotłował się w mojej głowie, w Liturgii Godzin, którą odruchowo chwyciłem, pojawiły się trzy fragmenty, które sprawiły, że autentycznie poczułem w sobie turbo spokój.

Wiem, komu uwierzyłem, i pewien jestem, że ma On moc zachować powierzone mi dobro aż do dnia sądu


Wystarczy ci mojej łaski, Pawle, moc bowiem w słabości się doskonali.



Dana mi łaska Boga nie okazała się daremna, lecz zawsze jest ze mną.


Generalnie cała historia nawrócenia Szawła, pokazuje, że nie ma takiego dna, z którego Jezus nie potrafi człowieka wręcz wyrwać dla siebie. Czyli przekładając na moje, z każdego, nawet największego bałaganu, Jezus może wydobyć dobro. Całkowicie odwrócić perspektywę. I mówię to całkiem serio, bez jakiegoś wyimaginowanego teologicznego patetyzmu. U mnie działa.

Pierwotnie nie czytałem tak tej historii. To znaczy, ona do mnie jakoś tam trafiała, ale nie czytałem jej jako historii o mnie. Bo niby ani nikogo specjalnie nie prześladowałem, ani też generalnie tak źle ze mną raczej nie było. Ale to tylko pozornie, ten prześladowca, był ukryty głęboko we mnie. Ja wiem, że brzmi to abstrakcyjnie, ale trochę tak było. Prześladował mnie samego (i to nie jest tak, że tego już nie ma), i ciągnął mnie w dół. Potrzebowałem więc prawdziwego grzmotu. Jest to może trochę głupie, bo tak sobie można tłumaczyć wszystko i iść z uśmiechem wariata... a najbliżsi cierpią. To nie jest tak, że we mnie nie ma jakiegoś ludzkiego buntu, że nie wściekam się, kiedy mam pod górkę. Choć, zgadzam się, że kiedy ja mam pod górkę, to jeszcze nie jest tak źle, ale kiedy jakiekolwiek cierpienie dotyka moje dziecko, to już jest gorzej. Otóż, swoje i tak trzeba wywalić z siebie z pełną mocą. To jest całkiem normalna reakcja.

Więc wracając do tematu. Siedziałem w ciemnym pokoju, młody odsypiał sobie to, co musiał odespać, a ja czytałem i pisałem do wszystkich do kogo tylko się dało z prośbą o Modlitwę. Liturgia Godzin przyniosła tylko wyciąg z najważniejszych momentów z historii o Szawle, więc sięgnąłem po Dzieje Apostolskie. Tam jest taki absolutnie genialny fragment.

Wówczas Ananiasz odpowiedział: Panie, słyszałem od wielu, ile zła wyrządził on Twoim świętym w Jeruzalem. Tutaj także ma władzę od arcykapłanów uwięzić wszystkich, którzy wzywają Twojego imienia. Pan jednak odpowiedział: Idź, bo wybrałem go sobie za narzędzie. On zaniesie Moje imię do pogan i królów, i synów Izraela. Pokażę mu też, jak wiele będzie musiał wycierpieć dla Mojego imienia.


Dzieje Apostolskie 9,13- 17



Narzędzie Boga. Człowiek, który dosłownie szorował całym sobą po dnie niewiary zostaje Narzędziem Boga. I teraz co ja sam robiłem w tej historii? Ja osobiście, szukałem wtedy Bożej łaski, ale też to był ten moment, który uświadomił mi, co jest dla mnie ważne. Najważniejsze w życiu. Wiara, Małżeństwo i Rodzicielstwo... 

Więc ten moment znowu trochę przedefiniował nasze życie, może nie tyle nasze życie, co zmienił mój punkt patrzenia na to co dookoła mnie i tym właśnie będziemy się dzielić z Wami w tym roku, startując właśnie dziś...  I lutego. 😁

Do zobaczenia ;-)




Komentarze

nasze instagramy

@nasdwojei i @tatanasdwojei