Bo jest taki jeden moment, który robi dzień... czyli dlaczego warto poświęcić tych kilka minut.


Dla ścisłości, to w sumie robi wieczór, ale od jakiegoś czasu stał się to najlepszy moment całego dnia. Z grubsza wygląda to tak. Antek idzie do swojego pokoju ubrany w piżamkę, siada obok skrzynki z książkami i zwykle wyciąga sobie Pucia, i woła mnie. Siadamy w jego łóżku, On siada mi na kolanach i zaczynamy czytać. Szczerze mówiąc, dla mnie są tylko dwa takie momenty w dniu... kiedy wracam do domu i wita mnie Ania z maluchami, i drugi kiedy Antek siada mi na kolanach i czytamy książkę...

P.S. Wykorzystałem zdjęcie które zrobiła nam Sylwia Olejniczak z Magii Obiektywu.

Antek ma trzy ulubione książeczki. Dwie z przygodami Pucia, które napisała Marta Galewska- Kustra (o książkach napiszemy w osobnym wpisie, bo na serio warto) i trzecia zwykle o zwierzątkach. Zawsze wybiera sobie jedną z nich i nigdy nie pozwala mi skończyć zanim nie dojedziemy do ostatniej strony. Kiedyś chciałem trochę przyspieszyć etap czytania bo mieliśmy godzinę do Ligi Mistrzów, ale i tak nie wyszło, bo książkę skończyliśmy czytać już po pierwszym gwizdku, a jeszcze przed nami było picie mleka i zasypianie, więc wróciłem dopiero na skróty ;-) Więc nie ma opcji, trzeba czytać od deski do deski.

Wcześniej była krótka piłka. Dwadzieścia/ trzydzieści minut i było po temacie. Antek spał a ja wracałem do pokoju obok i zajmowałem się swoimi sprawami. To było głupie. Bo wracając z pracy spędzałem na serio mało czasu z moim dzieckiem. Zacząłem mieć mimo wszystko wyrzuty. Dlatego to wydawałoby się pozornie mało ważne czytanie książek stało się praktycznie najważniejszymi dziesięcioma minutami każdego dnia. Przynajmniej dla mnie.

Zacząłem sobie to wszystko przeliczać. Dziesięć godzin poza domem. Wracam z pracy, chwila na ogarnięcie się, obiad, parę minut odpoczynku, zakupy, kąpiel dzieci i spanie... W całym tym rozkładzie nie miałem nigdy miejsca na tych przysłowiowych kilka minut tylko dla Antka. Wkurzałem się na to i dlatego na serio, nie ma teraz ważniejszych dziesięciu minut. To jest czas, który mamy tylko dla siebie i zauważyłem, że nie tylko jest to dla mnie ważne, ale i dla niego. Bo bez czytania nie pójdzie spać. To jest mega uczucie, kiedy skrobie się na mnie, siada na kolanach i chce, żeby każdy obrazek był opowiedziany, a później to on opowiada mi po swojemu. Niby moment, a jak bardzo zbliża ;-)

Na serio warto przetestować ;-)

Pozdrawiam
Mikołaj


Komentarze

nasze instagramy

@nasdwojei i @tatanasdwojei