Nieporadnik rodzinny #2... Jak się kłócić, żeby było dobrze?




Kiedyś myśleliśmy, że kłótnia jest z góry zła. No bo darcie się na siebie jakby nie było nie sprzyja zacieśnianiu wzajemnych małżeńskich relacji a wzajemne branie brudów, robi się z czasem frustrujące i, i tak nic dobrego nie przynosi. Stop. Kłótnia może przynieść coś dobrego, jeżeli zabieramy się do tego z głową. Dzisiaj siedem sposobów, na dobrą kłótnię…

Trochę nam zajęło, ale jakoś nauczyliśmy się z Anią kłócić w miarę efektywnie, bo zwykle nasze kłótnie coś tam w nas zmieniają i przynoszą poprawę (PS. Może tak to wygląda tylko z mojej perspektywy?). Pomocne przy zmianie pewnego założenia, było powiedzenie, sobie, że są w naszym życiu dużo ważniejsze rzeczy niż ciągłe udowadnianie sobie nawzajem swoich racji. Każdego zachęcam do tego samego. Niby niewiele, ale perspektywa wywraca się nie góry nogami. Wzajemna napieprzanka nie przynosi kompletne nic, a tylko psuje to, co udało się Wam zbudować. Warto się nad tym zastanowić.


Patrząc z perspektywy czasu, doszliśmy do kilku refleksji, które udało się nam streścić w 7 punktach. Umówmy się, że są to zasady, które nam pomagają, w momentach newralgicznych… mamy nadzieję, że i wam się przydadzą? 

1. Trzymasz dziecko, nie drzyj się nad nim.
Staramy się, aby dziecko nie brało udziału w naszych kłótniach. Niezależnie czy jest akurat na rękach, czy gdzieś obok. Po prostu staramy się nie podnosić głosu, ani na Antka ani na siebie nawzajem. To taka pierwsza zasada, ale szczerze powiedziawszy, jest czasem takim wentylem, który spuszcza z nas ciśnienie. Jak się okazuje z czasem skutecznie, bo szybko nam przechodzi. A inna sprawa, że widzieliśmy po Antosiu, że w momencie, kiedy pojawiał się krzyk, on reaguje na to bardzo nerwowo. To też nam dawało do myślenia.

2. Nie pozostawiaj niedopowiedzeń.
Jedna z głupszych rzeczy jakie możesz zrobić, to zostawić jakiś temat niedokończony. Spokojnie, to wróci, ale ze zdwojoną siłą. Jeżeli chcecie skończyć temat raz na zawsze, to go po prostu przegadajcie od a do z.

3. Rozmawiaj, rozmawiaj i jeszcze raz rozmawiajcie 
Nic nie robi tak dobrze jak rozmowa. To jest podstawa związku, żeby rozmawiać o wszystkim razem, a zwłaszcza kiedy pojawiają się nieporozumienia. Można usiąść, na spokojnie przy lampce wina i przegadać, co było nie tak. Jeżeli dwójka dorosłych ludzi chce się dogadać, to nie ma bata. Zawsze się dogadają. Kluczowe jest tu słowo CHCĄ. Nie chcę, tylko CHCĄ. Związek jest sztuką kompromisów, które często trzeba wypracować, bo same do Was nie przyjdą.

4. Nigdy nie odkładaj tematu na później.
To nie jest tak, że temat sam się rozwiąże, bo się nie rozwiąże. Tym, bardziej, jak go zostawicie samemu sobie. Jest jeszcze inna sprawa. Nie ma co liczyć, na to, że kiedyś się zmieni na lepsze. Jeżeli nie przegadacie po swojemu, to co ma się zmienić, skoro staracie się nie zauważać problemu, zostawiając go na zasadzie „jakoś to będzie”? 

5. Nie chodź spać pokłóconym.
Jakoś tak się nauczyliśmy, że zawsze staramy się przegadać jakiś cięższy temat, zanim pójdziemy spać. Lepiej się zasypia, lepiej się śpi i lepiej... się wstaje następnego dnia.

6. Nie szukaj winy w innym, zacznij od siebie.
To taka głupia ludzka przywara, że zawsze zaczynamy od drugiej osoby. Bo Ty to, bo Ty tamto, bo ty sramto. Te sformułowania powinny zostać wyrzucone ze słownika ludzi, którzy poważnie myślą o związku. Zacznij szukać winy w sobie a refleksje narodzą się same. Zdecydowanie łatwiej będzie podejść do każdego tematu, jeżeli zmieni się nieco punkt wyjścia. Tak bardzo konkretnie, co TY zrobiłeś, żeby było Wam lepiej. Jeżeli nic, i nic nie zamierzasz zrobić, to o czym my w ogóle mamy rozmawiać. Związek, to jest taka instytucja, w którą musisz zainwestować całego siebie, żeby cokolwiek z niego wyciągnąć...

7. Nieporozumienie? Postaraj się obrócić w żart.
Często sprzeczaliśmy się o jakieś kompletne pierdoły. Szczegóły, które nic nie wnosiły do naszego związku, ale wiele niszczyły. Z czasem nauczyliśmy się tego typu nieporozumienia obracać w żart... cholernie skuteczny zabieg, jeżeli potraktujemy go z wyczuciem chwili.

Znaleźlibyśmy pewnie więcej punktów, ale po pierwsze skupiliśmy się na tych najważniejszych, po drugie, wiemy, że w każdy związku są indywidualne mechanizmy, które pomagają… Jesteśmy ciekawi, jak wy radzicie sobie w takich momentach... podsyłajcie w komentarzach... może i my skorzystamy

Do następnego razu ;-)

Ania i Mikołaj

Komentarze

nasze instagramy

@nasdwojei i @tatanasdwojei